Sobota, 12 września 2009 roku, godzina 16-ta. Skończyło się ostanie sprzątanie. Na folwarskich ulicach już nikogo z "naszych" nie widać. Ale pojawili się goście, spacerują od jednego końca wsi do drugiego, wielu powoli jedzie samochodami, a z otwartych okien pasażerowie  wystawiają  aparaty fotograficzne. Fotografują nasze dekoracje, a jest co utrwalać na kliszach. Sam jestem  zaskoczony inwencją twórczą mieszkańców mojego Folwarku.
  Dekoracje miały być tematycznie związane ze świętem plonów i być przez widzów odczytywane z uśmiechem. Takie śmieszne scenki z naszego codziennego życia..  To nie mają być dzieła sztuki, to ma być taki "nikiforski" prymityw.
 
I to się udało , jak sądzę. Nie tylko sądzę, ale jestem pewny, bo bacznie obserwowałem reakcję gości, których dzisiaj na naszych ulicach było bardzo dużo. Ich uśmiechy i pozytywne komentarze to dla nas mieszkańców małej wioski w dolinie odrzańskiej, na południe od stolicy województwa Opola,  największa nagroda.
 

  Gdy wskazówki zegara minęły godzinę 16-tą, w kierunku boiska ruszyli "rozluzowani"  mieszkańcy Folwarku. Skończył się trwający od kilku dni pośpiech. Mnie jednak interesowała reakcja gości, których obserwowałem z daleka. Zwiedzanie skończyło się dopiero po 17-tej, wtedy i ja ruszyłem na plac dożynkowy.
  Tu trwała jeszcze krzątanina, były małe problemy z elektronami (przeciążenie sieci), ale poradzili sobie. W namiocie jeszcze niewielu gości, większość przy stoiskach - głodni, bo nie było dziś obiadów. Na scenie instalują się muzycy z Czech. Ja oglądam się, od czego zacząć dokumentowanie naszego "Zniwniouka". Jednak pojawiły się nowe elementy dekoracyjne przy drogach, których przed południem nie było. Wróciłem na trasę, aby je utrwalić, a potem wróciłem pod namiot, gdzie zaczynali koncertować "Brezovjanie" z Czech.

A takie obrazki zarejestrowała moja kamera po godzinie 17-tej ,w naszym Folwarku

pozdrowienia rudolf z folwarku