"Kaprys" świętuje trzecie urodziny
Koncert galowy w  domu - czyli w Źlinicach u "Antka"
sobota 20 listopada 2010 ro
k

powrót

Kaprysy świętują swoje trzecie urodziny.

Z tej okazji tą drogą składam najserdeczniejsze życzenia!
Gratuluję już osiągniętych sukcesów, życząc następnych!
 

Na koncert urodzinowy wybrałem się z rodziną (żona i wnuk Oskar). Oskar ma 12 lat i już trochę poznał "nuty"  uczy go Jadwiga Prochota (żona Huberta Prochoty znanego muzyka i dyrygenta - z którym mamy wspólnego pra dziadka). Moje wykształcenie muzyczne "to mniej niż zero" - więc o recenzje koncertu poprosiłem wnuka Oskara, a niżej to co mi napisał.
 
20 listopada 2010
Godzina siódma wieczorem. Na sali "U Antka" panuje na razie gwar i zamieszanie, wszyscy oczekują występu młodzieżowej orkiestry dętej "Kaprys". Kelnerki podchodzą do stolików i pytają o napoje. Cały czas błyskają flesze, po sali chodzą fotografowie.

Gwar ucichł, ponieważ jeden z prowadzących zabrał głos. Powiedział, to znaczy "pedzioł' (przemówienie było po "ślunsku") krótko o muzyce i słowie - czyli o na przykład o tym, że muzyką nie da się zranić człowieka (bynajmniej jeszcze się nie zdarzyło), słowem natomiast owszem. Zacytował początek Biblii: "Na początku było słowo.", po czym dodał: "Ale musiał być też dźwięk!". Jak zranić człowieka słowem, a jak pocieszyć, rozweselić muzyką. Bo w praktyce ona tylko do tego służy - chyba, że komuś zależy, aby udowodnić, iż muzyka jest, nie daj Boże, zła!

Prowadzący: Zygfryd Matuszek
Dyrygent: Klaudiusz Lisoń
Wokal w utworze Michaela Jacksona "Heal the world" - Renata Toczek

Uwertura to inaczej wstęp - najczęściej do ważniejszego punktu programu. W tym przypadku uwerturą wykonaną przez Kaprysa był utwór Johna Williamsa - Star Wars. To była raczej swojego rodzaju wiązanka motywów z znanego filmu "Gwiezdne Wojny", aniżeli tylko jeden utwór. Sama przeplatająca się przez cały utwór melodia to tzw. od angielskiego "theme", czyli melodia towarzysząca jakiemuś filmowi. Utwór był kilkuczęściowy - odpowiednik sonaty w muzyce - zawierał główną melodię przypisywaną do każdego filmu z sekstylogii Gwiezdnych Wojen, słynny "Marsz Imperatora" o sztywnym rytmie, by potem powrócić do pierwszej, łagodnej części.

Po utworze z filmu "Gwiezdne Wojny" Klaudiusz Lisoń podsumował działalność kapeli Kaprys - podał przybliżoną liczbę muzyków: około 50.
  Czego Kaprysowi brakuje, aby być porządną orkiestrą - m. in. saksofonu barytonowego czy fletu piccolo. Ile nagrali płyt - dwie: jedną z kolędami, drugą z muzyką rozrywkową. Na razie jest znakomicie - cały czas nasi młodzi muzycy się uczą, a i z samej orkiestry nie odchodzi ich za dużo, a wręcz przeciwnie - ilość ich cały czas wzrasta.

Po dłuższym przemówieniu Kaprys wykonał utwór Whitneya Huston (to jedna z najsłynniejszych piosenkarek amerykańskich) - One moment in time. Utwór pięknie wykonany i jak sama nazwa wskazuje (z angielskiego: Jeden moment w życiu) słuchanie tego utworu w wykonaniu Kaprysa była naprawdę ciekawym - jednym momentem w życiu. A może nawet wieloma momentami.

Bez zbędnego przedłużania (ku mojej uciesze i na pewno mnóstwa osób) usłyszeliśmy genialny zespół The Beatles w wykonaniu naszej orkiestry dętej. Nawet bębny słynnych bitelsów nie dorównywały sile tych, które słyszałem na koncercie tu w Źlinicach. To jest właśnie brytyjski rock w nowej odsłonie. Usłyszeliśmy między innymi utwór Yesterday (najsłynniejsza piosenka beatelsów)  i Yellow submarine (tłum. "wczoraj" i "Żółta łódź podwodna").
 
Tak cicho mówiąc... w takiej aranżacji "żółta łódź podwodna" brzmiała lepiej niż oryginał!

Po "beatelsach" prowadzący Zygfryd Matuszek w imieniu całej orkiestry podziękował: św. Cecylii (w dniu jej święta, jako patronki muzyków), rodzicom każdego z nich i Bogu, że mają talent i mogą go kształcić. Jak to prowadzący ujął: "Dziękują rodzicom też za to, że nie wrzeszczeli do nich rzeczy w stylu: "Tyle roboty na polu je, a ty mi tukey piszczysz jakimiś bzdetuma!".

 Przez ten koncert chcieli także podziękować dyrygentowi - Klaudiuszowi Lisoniowi. Za to, że jest taką "zarazą" (jak to ujął prowadzący), że zaraził i go, i całego Kaprysa muzyką.

Po przemówieniu w wykonaniu orkiestry zabrzmiały ciekawe rytmy melodii południowoamerykańskich spod ręki zespołu Brasil Tropical. Luźne, interesujące, wpadające w ucho. Tworzyły znakomity, typowo argentyński nastrój.

Bez wstępów wykonano następny: Michael Jackson - Heal the World.
Jackson tworzył muzykę pop - to jest rozrywkową, ale to nie powód, aby orkiestra jej nie wykonywała. W końcu Kaprys ma już jedną płytę z muzyką rozrywkową na koncie. Jedyny utwór spośród wszystkich, w którym występuje wokal. Ś.p. Michael i jego styl - prosty rytm i melodia, a skomplikowany głos.
 
Wokalistce - Renacie Toczek na pewno trudno było intonować tak jak Jackson zwłaszcza, iż orkiestra głośno grała podkład. Jak powszechnie wiadomo, głos z jeszcze głośniejszą orkiestrą nie brzmi zbyt dobrze, ale cóż. Bo jak Kaprys gra, to i w duszy człowiekowi dobrze gra.

Króciutkie przemówienie na temat muzyki i znów nadstawiliśmy uszy, aby słuchać dalej.

Tym razem coś naprawdę ciekawego - A. L. Weber - "Symfoniczny Portret", czyli wiązanka jego słynnych musicali. Typowo orkiestrowe utwory, z lżejszymi instrumentami dętymi na pierwszym planie. Bardzo ciekawe brzmienia.


Po "Symfoniczym Portrecie" głos i mikrofon zabrała Róża Malik. Pogratulowała młodym muzykom, że mają taki zapał i chcą ten swój talent nadal kształcić - aby tych chęci nie stracili. Przypomniała również, że całe zdarzenie nagrywa telewizja gminna. Jako dodatkową motywację zadeklarowała, że nawet orkiestry niemieckie (Hünfeld) zazdroszczą Kaprysowi takich zdolności!

Po tym przemówieniu usłyszeliśmy przeboje Marleny Dietrich. Wszyscy ją znamy, słynna piosenkarka niemiecka. Piękne wykonanie, według mnie najlepsze z wszystkich, naprawdę!

Bez dalszych wstępów Kaprys zagrał dalej. Tym razem coś naprawdę południowoamerykańskiego - Zuckerhut in Rio. Zuckerhut to "Głowa Cukru", góra położona w Rio de Janeiro w Brazylii. Nazwa zespołu ciekawa, ale jeszcze ciekawszy sam utwór zaprezentowany na koncercie. Szybki, wesoły, bo to w końcu były utwory niemieckie. Wykonanie przecudowne.

Potem krótkie przemówienie, podobne do tego na początku o słowie i muzyce.

Tangos Carnavalescos - utwór w rytmie tanga. Wesoły, szybki, jak przystało na taniec południowoamerykański. Tym Kaprys zakończył program, ale zagrano jeszcze 4 utwory - tzw. bisy. Utwory: Caravana, Stimmung im happy sound, Western party i Marsz - Bozner, radezky San Carlo.

W czasie grania bisów podano kawę i przepyszne ciasta, przygotowane przez rodziców. Z racji tego iż był to koncert o charakterze wolnym - każdy mógł przyjść, posłuchać, napić się kawy i zjeść ciastko - pomyślano również o swojego rodzaju wdzięczności. Puszczono przez salę kuferek, do którego wrzucało się pieniądze. Suma zebranych pieniędzy wynosiła ponad 2000 złotych. Koncert ogólnie uważam za udany.

PS Dużej ilości informacji udzielili mi koledzy z podwórka (Patryk Grund), jeśli chodzi o samego Kaprysa i tematy dotyczące orkiestry.
 

Oskar Zmarzły z Folwarku

A tak koncert widziała moja kamera:

"Kaprysy" zaczynają od strojenia instrumentów

Prezentacja Gości

 
 
 

Oskar i jego babcia Danuta

 
 

Konferansjer "urodzinowy"  Zygfryd Matuszek

padła pierwsza komenda......."Kaprysy" do powitania.... "powstań"

 

Zaczynamy.................!!!!!!!!!!!!!

ale spokojnie..................

 

Róża Malik  - burmistrz Prószkowa

słowa powitania i krótka historia zespołu
dyrygent maestro Klaudiusz Lisoń  - "Kaprysy"

 

 
 

... z góry lepiej widać

 
 
 

zespół "Kaprys" - DFK Źlinice

 
 
 

....... fajne chłopaki w zespole.... prawda!

 
 
 
 

Teraz wokalistka Renata Toczek

 
 
 
 
 

wokalistka nam....... zasnęła....

.......nie tylko udawała

 
 

dwa Matuszki  (Zygfryd i Rudolf...... filary zespołu

Paulinka Klosa  (Ligota Prószkowska) ze "Studia Piosenki Prószków" z rodzicami (dziś ona tylko słucha)

 

kwiaty dla Maestra Klaudiusza  wręczyła pani burmistrz Róża Malik

Aneta Lissy Kluczny i Gabriela Gwóźdź

uśmiech kierownika kopalni "Folwark"
 pan Joachim Wilczek
 

widok zespołu od "zaplecza"

 
 

za barem "U Antka"

Miejsc siedzących już brakło

 
 
 

publiczność ciągle bija brawa

 
 
 
 

Pani burmistrz Róża Malik

 
 
 
 

To już koniec występu..... ale będzie bisowanie

 

wszyscy na stojąco.....

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

śpij malutki...... patrz ta pani też zasnęła....

 
 

Renata

teraz ....banknoty lądują do futerału

 
 

pani Anna Wójcik - v-ce burmistrz Prószkowa

Folwark na pierwszym planie.....

 

uciął sobie krótką drzemkę.... pora do domu

Orkiestra opuściła parkiet - pojawiły się dzieci

"trochę" spóźniony  - Norbert Rasch

 

Państwo Czech Folwark - mają dwóch synów w zespole "Kaprysy" dziś kibicowali głośno

 
 

Teraz parkiet opanowała młodzież - zaczęły się tańce

 

mała patrz pod nogi - żebyś mnie nie podeptała....

Jeszcze raz Gratulacje z okazji trzecich urodzin dla zespołu "Kaprys"  - DFK Źlinice"

rudolf z folwarku

 
uwagi i zastrzeżenia kierować na adres zmarzly@op.pl

powrót

Odwiedzin ogółem: 005859 Odwiedzin dzisiaj: 1

Ilość osób on-line: 1