Moje wspomnienia nad otwartym jeszcze grobem Wiktora | |
powrót | |
Wiktor Iwański urodził się 15 grudnia 1940 roku w
Folwarku. Należał do czwartego pokolenia Iwańskich, którzy w drugiej
połowie XIX wieku osiedlili się w naszej wsi. Pierwszego Walentina
Iwainskiego (prawdopodobnie z Groszowic), znajdziemy pod datą jego śmierci
(1916) z zapisem, że Walentin zmarł w wieku 85 lat i był przez wiele
lat sołtysem w Folwarku. Pozostawił pięcioro dorosłych dzieci.
Gospodarstwo po nim objął najmłodszy Thomasz, zaślubiony z Pauliną Nowak.
Paulina zmarła mając 38 lat. Owocem tego małżeństwa, był syn Stefan
(*1905), zaślubiony z Anną Kowol, . Stefan i Anna to rodzice
Wiktora, o którym dziś wspominamy. |
|
Victor - imię pochodzenia łacińskiego, znaczy zwycięzca. |
|
Po zmarłym ojcu Stefanie, jako najstarszy
syn, przejął gospodarstwo z tradycjami i wieloletnią historią. Z historią -bo
przecież jego pradziadek Walentin był przez wiele lat sołtysem w
Folwarku. Pamiętam jego ojca Stefana jak na swojej furmance
przejeżdżał obok nas na ulicy Szkolnej. Mijając kapliczkę z 1675
roku, zawsze zdejmował nakrycie głowy - pokłon dla sacro. Nie
pamiętam aby się spieszył poganiając konie. To było w latach, gdy sam
goniłem a pojęcie tradycja było mi obce. Dziś, kiedy mam wnuki, na świat
patrzę z innej perspektywy. |
|
Był samotnikiem, nie szukał przyjaciół, ale osobiście
wiele razy z nim rozmawiałem jak nadarzyła się przypadkowa okazja.
Pozornie, dla kogoś kto oceniał go pobieżnie i nie starał się go
zrozumieć, sprawiał wrażenie dziwnego. Jeśli porównamy go z
Nikiforem (światowej sławy artysta malarz pochodzenia łemkowskiego,
przedstawiciel prymitywizmu odkryty dopiero pod koniec jego życia, zmarł w
1968 roku) to miał z nim wiele wspólnego. |
|
Wiktor żył w świecie rzeczywistym - naturalnym,
zgodnie z naturą, bez tych wszystkich wynalazków krzemowych
chociaż zmęczony, był szczęśliwy. Nigdy się nie skarżył, nie narzekał
że mu źle. |
|
My żyjemy w świeci iluzji. O naszym szczęściu decyduje
nowy telewizor, komórka, komputer czy samochód. On w każdą pogodę
korzystał z roweru aby dojechać do Opola, czy kościoła parafialnego na
niedzielną mszę św. - też tradycja, bo u nas tylko kaplica. Taka mała
dygresja: kto z naszego Folwarku w II Święto Bożego Narodzenia przynosi do
kościoła (kaplicy) "owies do poświecenia"? Od lat ta tradycja zachowała
się tylko w rodzinie Wiktora Iwańskiego. |
|
Żył jak jego rodzice i dziadkowie, zgodnie z naturą w
dosłownym znaczeniu - tradycyjnie A takich ludzi wracających
do natury - ostatnio jest coraz więcej. Zaczynamy odkrywać
prymitywizm Nikifora! Miasta ze wszystkimi udogodnieniami stają się
nieprzyjazne dla człowieka, a żywności nafaszerowanej chemią mamy co raz
więcej. |
|
Dla mnie przy każdym naszym spotkaniu był żywą lekcją
historii Folwarku, którą się ostatnio interesuję. Ostatni świadek -
mieszkaniec Folwarku końca XIX wieku. Podziwiałem u niego szacunek
do tradycji na co dzień i do tradycji religijnych. Podziwiałem, jego
ciężką pracę, jego Viktorię - zwycięstwo
nad pokusami, iluzjami szczęścia, które oferuje nam
dzisiejszy świat. On zwyciężył, a my z każdym dniem oddalamy się od
tradycji i pogrążamy bezkrytycznie w nowoczesność, która nie zawsze służy
człowiekowi. |
|
P.S. Moja ostatnia z nim rozmowa była bardzo krótka (26/12/2010) po mszy św. w naszej kaplicy: zapytałem dlaczego dziś nie w Chrząszczycach ... odpowiedział: A wiys jakoś się źle cujań a na kole za gładko.. Poszedł przodem , ale na skrzyżowanie dróg (Lipowa, Szkolna) przy kaplicy zdjął nakrycie z głowy. Po kilku dniach zabrało go pogotowie i już nie wrócił do swojego domu. Diagnoza: Zmarł na zapalenie płuc mając 70 lat i dwa tygodnie.. |
|
Takim Cię zapamiętam Wiktorze |
|
rudolf z folwarku 4/02/2011 |
|