Przy wyborze najpiękniejszego miesiąca roku, palmę pierwszeństwa zawsze zdobywa maj. W żadnym innym miesiącu przyroda swoim pięknem nie oddziałuje tak na naszą wyobraźnię i doznania estetyczne. Niepowtarzalna wielobarwność i mnogość kwiatów, dynamizm wylewający się z każdego zakątka zieleni, to główne cechy tego miesiąca. A towarzyszy temu świergot ptaków,  brzęk tysiecy pszczół, trzmieli  na moich malinowych kwiatach i ciepło słonecznej pogody. Jako emeryt, podczas pielęgnacji moich roślinek w ogrodzie, doświadczam tego każdego roku.

Nasi przodkowie już dawno temu postanowili właśnie ten miesiąc ofiarować Matce Boga.

Na słowo „majówka” większości z nas nasuwają się skojarzenia z dłuższym weekendem, weekendowymi wypadami za miasto lub też wiejskimi zabawami pod gołym niebem.

   Ale już w XVI - XVII wieku mieszkańcy naszych okolic, oddalonych od kościoła właśnie w maju, w porze wieczornej gromadzili się na modlitwie przy przydrożnych kapliczkach i krzyżach. Tak też było w naszym Folwarku gdy w 1664 roku (czasy kontr reformacji po wojnie trzydziestoletniej), przy ulicy Wiejskiej wybudowano pierwszą kaplicę w naszej wsi.

   Mnie słowo „majówka” zawsze w pierwszej chwili kojarzy się właśnie z takim nabożeństwem. Bo od małego brałem udział w tym misterium. Chłopcy siedzieli na ławce pod płotem, a dziewczyny i panie klęczały na środku drogi w stronę otwartych drzwi  kapliczki.

   Śpiew pieśni Maryjnych, przy korzystnych warunkach atmosferycznych, niosło echo wzdłuż Odry do samych Groszowic, jak wspominali dawni mieszkańcy tej miejscowości.

Cóż, świat się zmienia i  od 1982 roku majówki w Folwarku odprawiane są w naszej kaplicy, a w Groszowicach już Folwarskich  pieśni maryjnych nie słychać.

28 maja tego roku przypomniano sobie tradycyjną Folwarską majówkę a na zakończenie zorganizowano spotkanie DFK przy „Kuchen und Kaffee”